Jesień
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
Jesiennego krwotoku nic już nie powstrzyma.
Czerwień kapie z parku na ulicę...
jesień żyly sobie rozcięła
i blednie z zimna,
jak śmiertelnie senna
Eunice...
|
Tak było,
jeszcze kilka dni temu na naszym balkonie. Dzisiaj, po kolejnych przymrozkach wygląda już tak:
Smutno się
zrobiło, żałośnie jakoś i żal, że już przeminęło - wiosna, lato, jesień.
W tym miejscu mam ochotę na kolejny
wiersz Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej:
Zardzewiałe róże jesieni
patrzą w przestrzeń białą od deszczu -
deszcz niebo przyszywa do ziemi
tysiącem ściegów i dreszczów, -
I wszystko psuje się, paczy,
cieknie, zgnilizną broczy,
lecz nie na zawsze, z rozpaczy -
ale na krótko, z rozkoszy.
I wszystko psuje się, paczy ...
Pomimo tego smutnego krajobrazu za
oknem, nie traćmy wiary i siły. Przyjdzie zima, a po niej nastanie upragniona,
ukochana wiosna.
Ubierajcie
się ciepło. Chciałabym powiedzieć: czapka na głowę, rękawice, coś na szyję, ale
nie mogę wbrew sobie – nie noszę czapek, beretów, kapeluszy - nie znoszę nakryć głowy. Wyjątek robię tylko
zimą, srogą zima, co nie znaczy że się nie zabezpieczam. Uwielbiam kaptury. W
nie można się wtulić, schować, „zaszyć” przed światem, zimnym światem.
Miłej
soboty Kochani :)
Beata
PS.
Ja
od rana dziergam kolczyki na dzisiaj, dwie kule miedziane. Później może
mankiety. Zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz