Czy wiecie co dostanę od Mikołaja?
Jestem zaskoczona i szczęśliwa. Otóż Mikołaj obserwował mnie
bacznie przez ostatnie kilka dni (jak
się okazało). Zauważył, że z wielką radością lutowałam, szlifowałam i
przecierałam wisiorki. Po mojej krótkiej tylko wzmiance, że przydałby się
jeszcze inny grot Mikołaj stwierdził, że może stacja lutownicza by mi się
przydała? Różne groty, o różnych zakończeniach, rozmiarach?
To już chyba wiecie o
czym teraz Mikołaj czyta i szuka w Internecie.
Teraz trzeba trochę poczytać o sprzęcie, bo jest tego tyle, że
wybór jest bardzo trudny. Nie mam dużych wymagać i potrzeby nie ma takiej, aby
coś super specjalistycznego kupować. Mikołaj nie powinien mieć z tym problemu.
Do tego zapas cyny bezołowiowej, może jeszcze taśma miedziana, chemia do
lutowania i zobaczymy co jeszcze.
Super!
To prezent, który kupuje się kobiecie – stacja lutownicza.
Kiedyś zażyczyłam sobie wkrętak, ale nie taki zwyczajny tylko z różnymi
końcówkami i na wysięgniku magnetycznym. Potrzebny był mi do rozkręcania komputerów
i podzespołów w szkole (ale to było 100 lat temu, w innej epoce. haha).
No dobrze. W kolejnym poście pokażę Wam te moje wypieszczone
zawieszki.
Teraz zawieszka, która chyba najbardziej mi się podoba, chociaż
mam z tym trudność, bo jest ich kilka.
Oto ona:
Na muszli za pomocą miedzi i cyny przymocowałam nieregularną bryłkę hematytu. Przywiozłam go z targów minerałów z Warszawy,
chyba dwa lata temu.
Na teraz to wszystko, zapraszam na kolejny, bardzo
fotograficzny post.
Pozdrawiam
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz