Pogubiłam się w tym wszystkim.
Po weekendzie nie mogę wdrożyć się do pracy. Nie wiem co i jak mam zrobić. Dzisiejszy dzień był dniem po części straconym, przez brak organizacji i mobilizacji.
W ciągu tygodnia mam wszystko opracowane. Aby było mi łatwiej i miało wygląd przestrzenny (tak lubię) mam przygotowane tabele prac do wykonania. Zrobione odchaczam. Dzisiaj i tabela mi nie pomogła.
Zupełnie nie mogę się skupić i pracować. W głowie mam tysiące pomysłów i spraw. Co ciekawsze zapisuję i czekam na tzw. "wenę".
Nie lubię siebie takiej, niezdecydowanej.
Może jutro będzie lepiej. Noc przyniesie ukojenie i z nowym dniem wróci ochota i dyscyplina. W takiej pracy jak moja, w domu, dyscyplina jest bardzo ważna. Trzeba samemu pilnować wszystkiego i mobilizować siebie do pracy. W zasadzie nie mam z tym problemu, poza takimi dniami jak dziś. Gdy pracuję ostro, nie mam czasu i chwili na "bezmyślne" rozważania i "gdybanie": "co by było, gdyby było".
Może też dlatego nie mogę zdecydować się na coś jednego, np. w biżuterii. Jednego dnia podoba mi się klasyczna biżuteria z minerałów: symetryczna, elegancka, spokojna - taka "do wszystkiego". Innego dnia mam ochotę na coś zupełnie innego, spontanicznego, szałowego, niesymetrycznego i całkiem z "innej półki".
Czuję, że jeszcze nie rozwinełam skrzydeł, że jeszcze to nie jest to, co chciałabym robić. Najbardziej mnie "kręci" drut i blacha. Szorstkie minerały w połączeniu z delikatnymi fasetowanymi kryształkami. Jeszcze nie mam tego w głowie, ale już w sercu. Już to czuję, czuję tę biżuterię. Może to ma też związek ze mną samą, czuję, że potrzebuję zmian. Potrzebuję adrenaliny do tworzenia. Potrzebuję silnych bodźców. Może powinnam coś pomalować? obejrzeć?, przeczytać?, przeżyć?
Już mi lepiej. Wyrzuciłam te dzikie emocje z siebie i mogę realizować plany "z tabelki".
Pozdrawiam Was Kochani, a zaglądajcie tu do mnie częściej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz