sobota, 11 kwietnia 2015

Sto kolczyków w 2015 roku

Zaczynamy kolejną setkę kolczyków. 

Przygotowałam zbiorcze zestawienie pierwszej setki kolczyków. Ależ kolorowo i ciekawie się zrobiło. Zobaczcie sami:


Jak przeglądam pierwsze prace i te ostatnie, to już widzę dużą zmianę na korzyść.

Pamiętacie dlaczego wymyślałam sobie to wyzwanie?
Nie lubiłam, nie potrafiłam i z ogromną niechęcią podchodziłam do tworzenia kolczyków. Zupełnie nie potrafiłam wyjaśnić przyczyny tego zjawiska u mnie, zwłaszcza, że osobiście z biżuterii kolczyki lubię najbardziej i noszę je codziennie.

Jestem z tych co lubią wiecznie stawiać sobie cele, dążyć do nich i zdobywać. Może to głupie, ale nawet jeśli świat dookoła mówi mi, że to nie może się udać, ja walczę dalej, do upadłego, do ostatnich sił. Walczę także ze swoimi ułomnościami, z różnym skutkiem, ale staram się.

Z kolczykami udało mi się. Już wykonuje jej z dużą lekkością, bez niechęci, a wręcz przeciwnie. Pomysły same przychodzą do głowy. Techniki jak widzicie stosuję różne, to sprawa chwili. Mam ochotę na określone kolczyki, to technika sama przychodzi.
Ale sama do głowy ona nie weszła. Od około 10 lat zajmuję się wykonywaniem biżuterii i tyleż lat uczę się, czytam, oglądam instrukcje. Nie ma dnia, aby nie czytała czegokolwiek o biżuterii. Ta pasja, hobby przerodziło się we mnie przez te lata w sens mojego zawodowego życia, sposób na życie. Oddaję siebie w tej pracy całkowicie, ale najciekawsze jest to, że nie czuje się z tym źle. Nie mam pretensji że dużo i długo pracuję, że soboty mam zajęte, że nie oglądam telewizji, telenowel i innych zajmujących czas propozycji. Jestem zawodowo spełniona i szczęśliwa.

Niestety, bałaganiarstwa wszędobylskiego pomimo wielu lat starań nie udało mi się zlikwidować. Nadal wiecznie wszystkiego szukam. Porządkuję i sprzątam w każdej wolnej chwili. Próbuję sobie to wszystko jakoś logicznie uporządkować, a później zapominam o tym. Po czasie wszystko wraca do pierwotnego stanu. Tak przez całe moje życie.

Nic to, walczymy dalej.

Ależ się dzsiaj rozpisałam. Może to dlatego, że jestem chora, to przy okazji taka refleksyjna.  Od miesiąca prawie chora, ale wreszcie poszłam do lekarza i mam stosowne leki. To tak jest jak pacjent leczy się sam. W końcu i tak musi skorzystać z pomocy lekarza, bo choroba niestety nie odpuszcza. Nikt chyba nie lubi być chory, nie jestem odosobniona. Mnie denerwuje w chorobie ta bezsilność, niższa efektywność i ogólnie taka osłabiona percepcja. Ale teraz już będzie dobrze.

Tymczasem uciekam. Trzeba trochę w łóżku poleżeć. Lekarz zalecił, mówi się trudno.
Pozdrawiam
Beata


2 komentarze:

  1. Zdrówka życzę! Kolczyki piękne, dech zapiera - ta energia, która z nich bije, po prostu uskrzydla. Rozumiem fakt niechęci do czegoś i przełamanie - ten moment jest wspaniały, to uświadomienie wygrania, zrealizowania celu. Gratuluję! Pozdrawiam serdecznie z nad morza! Gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ślicznie za ciepłe słowa, ich nigdy dosyć. Poprawiają nastrój, pomagają w pracy, uskrzydlają!
    Morze, hm. Lubię spacery po plaży o wschodzie i zachodzie słońca.
    Pozdrawiam ze słonecznych nizin :)

    OdpowiedzUsuń