Wróciłam
Chętnie coś jeszcze napiszę, mam wolny wieczór.
Wyszłam jak co dzień na spacer, taki szybki spacer, dla „zdrowotności”.
W połowie drogi zatrzymała mnie ulewa. Wróciłam pospiesznie jak pies z podkulonym
ogonem – nie przygotowałam się właściwie (bez kurtki, parasola).
Cały czas siedzę. Pracuję na siedząco. I tak, najpierw przy
stole wykonując biżuterię, później przy komputerze. Po zimie czułam się tak
jakby mi „stwardniały” kości i stawy. Powiedziałam: nie. Trzeba się ruszać.
Trochę ćwiczę, ale niestety nie jestem konsekwentna i tu różnie bywa. Spacer to
co innego. Wieczorem, jest cudowne powietrze, ptaki przed snem świergocą.
Zapach z kwiatów jest tak intensywny że aż odurza. Uwielbiam te spacery. Powiem
tak: poruszam się dużo sprawniej, wszelkie ruchy nabrały sprężystości. Czuje
się doskonale. Jest tylko jeden mankament: ten tlen mnie usypia zbyt szybko i
najczęściej (na szczęście nie zawsze) o 22 idę grzecznie spać.
Szczerze zachęcam Was do wszelkiej aktywności fizycznej. Najważniejsze
jest, aby się ruszać.
Dzisiaj nie udało się, ale coś poczytam, coś poszukam i
podzielę się z Wami.
Zaglądajcie tu codziennie. Codziennie coś się dzieje.
Pozdrawiam
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz