Dzisiaj miałam bardzo ważne spotkanie. Nic nie mogę powiedzieć,
aby nie zapeszyć, ale chciałabym, aby rezultat owego spotkania był pozytywny. To
dla mnie duża szansa.
Wróciłam ze spotkania i nie wiedziałam co mam z sobą zrobić.
Emocje były tak duże, że nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
Wtedy zobaczyłam te swoje szmatki, gałganki, tkaniny
wszelakie. Rzuciłam się do pracy. Nawet nie wiem dokładnie jak i kiedy powstały
broszki. Wszystko było takie spontaniczne.
Najczęściej, gdy szyję broszki, to je spinam szpilkami,
przymierzam, poprawiam, zmieniam kolory – jednym słowem „bawię się” nimi.
Dzisiaj nie było spinania tylko od razu szycie.
Wzięłam materiał do ręki, przyszyłam. Do niego drugi i
kolejny i znowu zszyłam. To było szaleństwo. Wybuch energii i twórczej weny,
jak to niektórzy mówią.
Rezultat zobaczycie na poniższych zdjęciach, ale był też
drugi, pozytywny skutek. Uspokoiłam się i opadły mi emocje. Po raz kolejny
okazało się, że na stres najlepsza jest praca. Trzeba zająć swój umysł czymś
innym. Zmienić jego tok myślenia. Wyzerować się.
A oto co powstało podczas dzisiejszego, szalonego dnia:
Tymczasem pozdrawiam
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz