Wieczór taki piękny. Ciepło, ale już nie gorąco.
Przypomniałam sobie wierszyk, który recytowałam swojemu
synowi, gdy był dzieckiem.
Pamiętacie?
Spóźniony słowik |
Autor: Julian Tuwim
|
Płacze pani słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan słowik przed dziewiątą miał być na kolacji.
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A tu już po jedenastej - i słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek!
Nagle zjawia się pan słowik, poświstuje, skacze...
"Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!"
A pan słowik słodko ćwierka: "wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!"
|
Nie mogłam się powstrzymać, aby z Wami nim nie podzielić:
Teraz to już na pewno: dobranoc.
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz