265 kolczyki w ramach wyzwania:
„365 kolczyków w 2015 roku”
Przeżywam autentyczny kryzys twórczy. Nie mam ochoty na
jakąkolwiek pracę. Coś tam robię, ale z efektów jestem najczęściej
niezadowolona. „Coś” we mnie pękło. Straciłam energię i zapał do pracy. Pomysły mam cały czas, ciągle robię jakieś
szkice biżuterii, ale nie mogę się przemóc by siąść i spróbować cokolwiek z
tego zrealizować.
Nie wychodzę z domu, pracuję cicho w pokoju, stronię od
ludzi i nie mam ochoty na otwarcie się na świat. Nie zabiegam o nic. Poddałam
się życiu dnia codziennego. Zero pasji. Zero walki o byt. Czasami tylko coś
poczytam i na tym koniec. Nie poznaję siebie – ja, ale jednak nie ja.
Zastanawiam się, czy ma to jeszcze jakiś sens. Czuje się z
tym wszystkim źle, ale brakuje we mnie siły i odwagi, aby energicznie wstać,
zaczerpnąć świeżego powietrza i z wielkim podmuchem działać tak jak kiedyś. Co
to jest? Zwątpienie? Starość? Przegrana?
Uciekam
Pozdrawiam moich starych bywalców. Dobrze, że jesteście.
Beata
Fajny blog, pisz dalej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Będę pisać. Pozdrawiam :)
UsuńJa też mam kryzys :/
OdpowiedzUsuńWspółczuję. "Życie to nie je bajka" - ktoś mi kiedyś powiedział. Nie ma jednak innego wyjścia, tylko trzeba się w sobie zebrać, porozmawiać z samym sobą, przemówić do siebie i próbować z tego kryzysu wychodzić. Na początku "na czworaka", ale później będzie już tylko szybciej. Do następnego kryzysu. Haha
UsuńPozdrawiam i trzymam kciuki za powodzenie.