Zrobiłam kolejne podejście do sklepu na Amazon. Kolejna
porażka. Ten sklep jest dla mnie za trudny. Nie radzę sobie. Jest to z całą
pewności spowodowane między innymi zbyt jednak słabą znajomością języka angielskiego.
Na Etsy wszystko wydaje się być bardzo proste, przyjazne.
Nie miałam najmniejszego problemu z założeniem sklepu i wstawianiem produktów.
Na Amazonie czuję jakiś opór.
Jestem osobą dosyć upartą
z natury, co bynajmniej nie zawsze jest zaletą. W tym konkretnym przypadku
uważam jednak, że ta cecha staje się niezbędną.
Zakładam jeden duży zeszyt i krok po kroku rozpracowuję ten
sklep. Wszystko przepiszę, zapiszę, przetłumaczę. Wszystko sprawdzę, wszystko
przeczytam dokładnie kilka razy.
Nie mogę powiedzieć, że Amazon nie pomaga, bo to byłoby
kłamstwo. Przez pierwsze 5 dni od zaproszenia mnie do Amazona otrzymywałam instrukcje
on-line. Jest bardzo dużo informacji i filmów instruktarzowych – i jakoś to do
mnie nie dociera.
Wiem, że mówi się, że nie ma rzeczy niemożliwych i pewnie
tak jest. Skala trudności jest po prostu różna. Tym razem czuję jakbym „waliła głową
w mur” – kolokwialnie to ujmując i nic.
Nastrój mam w związku z tym byle jaki. Godziny uciekają, po
nich szybko dni, a ja stoję w miejscu. Wczorajszy post: „Wszystko idzie zgodnie
z planem” zaraz okaże się nieprawdziwy.
Pozdrawiam, mimo wszystko pełna optymizmu :)
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz