Mam
problem ze zdjęciami. Nie ma słońca to raz. Nie umiem robić zdjęć z lampą to
dwa. Robię za duże ujęcia i i to jest mój problem największy. Brakuje w nich perspektywy.
No nie
wiem, sama nie wiem, ale mam tak od zawsze, że wszystko wychodzi mi takie duże,
za duże.
Czasami myślę,
że jest to podświadomie zorganizowana akacja mojego ja, które chce w ten sposób
zrekompensować moją małą posturę, bo jestem mała od zawsze. haha
Jestem mała,
a wszystko od dziecka lubiłam duże i dużo, prawie hurt.
No dobrze, ale o co chodzi z tymi zdjęciami.
Nie
ukrywam, że obserwuję innych artystów i wiele się od nich uczę. Patrzę też na
ich zdjęcia. Wszystkie są cudowne. Prezentowany obiekt jest w środku zdjęcia,
jest nie duży, ale dobrze widoczny. Staram się zrobić podobnie i mi nie
wychodzi. U mnie te moje produkty są
prawie na całą stronę. Gdyby można było wyjść poza kadr, to by wyszły.
Denerwuje mnie to. Jestem na siebie zła, że nadal nie potrafię zmienić swoich
przyzwyczajeń.
No nic, pomarudziłam
trochę i tyle.
Chyba
napiszę sobie na komputerze i przykleję napis: MAŁE ZDJĘCIA, może to pomoże.
Ale,
uwaga! Poradziłam sobie z karteczkami. Od zawsze pisałam wszystko na
karteczkach. Pisałam Wam. Cały dom miał tzw. strategiczne miejsca z kartkami i
długopisem przy nich. Dlaczego?
Moja
głowa wiecznie pracuje, pomysły się piętrzą, „wpychają się” jak intruzi prawie
przez wszystkie możliwe dostępne kanały. Zapisuję więc to wszystko, wszystkie te myśli "na metry". Pomysły,
akcje reklamowe, słowa, całe zwroty, tagi, szkicuję i tym podobne.
Rezultat
tego był taki, że zbierałam te kartki niemal „na wagę”. Do niektórych zajrzałam
ponownie, inne gdzieś leżą sobie w szufladzie i nic.
W tym
roku zapanowałam nad swoim karteczkowym bałaganem. Założyłam zeszyt i tylko w
nim wszystko piszę. Choćbym miała mieć setki tych zeszytów przez rok, to jednak
to będzie wszystko w jednym miejscu, łatwe do odnalezienia. Wreszcie porządek
przynajmniej z tym.
Teraz
przypomniał mi się mój były szef. Był dosyć dobrze zorganizowany. Na moje
stwierdzenie: „Nie jest Pan bałaganiarzem, to Panu łatwiej nad wszystkim
zapanować” – odpowiedział: „Jestem i właśnie
dlatego wszystko sobie porządkuje, układam i organizuję”. To nie są dosłowne słowa,
bo ich nie pamiętam, ale w tym kontekście. Teraz robię to samo.
Namawiam Was,
bałaganiarzy, producentów „karteczek” do założenia sobie zeszytu. Same zalety:
puste biurko, wszystko w jednym miejscu, łatwe do odnalezienia, nic nie zginie,
nie „zapodzieje się”.
Tym oto
pozytywnym akcentem kończę, pozdrawiam i uciekam do pracy.
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz