piątek, 15 stycznia 2016

Za duże zdjęcia, karteczki na wagę i myśli na metry

Mam problem ze zdjęciami. Nie ma słońca to raz. Nie umiem robić zdjęć z lampą to dwa. Robię za duże ujęcia i i to jest mój problem największy. Brakuje w nich perspektywy. 




No nie wiem, sama nie wiem, ale mam tak od zawsze, że wszystko wychodzi mi takie duże, za duże.
Czasami myślę, że jest to podświadomie zorganizowana akacja mojego ja, które chce w ten sposób zrekompensować moją małą posturę, bo jestem mała od zawsze. haha

Jestem mała, a wszystko od dziecka lubiłam duże i dużo, prawie hurt.
 No dobrze, ale o co chodzi z tymi zdjęciami.

Nie ukrywam, że obserwuję innych artystów i wiele się od nich uczę. Patrzę też na ich zdjęcia. Wszystkie są cudowne. Prezentowany obiekt jest w środku zdjęcia, jest nie duży, ale dobrze widoczny. Staram się zrobić podobnie i mi nie wychodzi.  U mnie te moje produkty są prawie na całą stronę. Gdyby można było wyjść poza kadr, to by wyszły. Denerwuje mnie to. Jestem na siebie zła, że nadal nie potrafię zmienić swoich przyzwyczajeń.
No nic, pomarudziłam trochę i tyle.
Chyba napiszę sobie na komputerze i przykleję napis: MAŁE ZDJĘCIA, może to pomoże.

Ale, uwaga! Poradziłam sobie z karteczkami. Od zawsze pisałam wszystko na karteczkach. Pisałam Wam. Cały dom miał tzw. strategiczne miejsca z kartkami i długopisem przy nich. Dlaczego?
Moja głowa wiecznie pracuje, pomysły się piętrzą, „wpychają się” jak intruzi prawie przez wszystkie możliwe dostępne kanały. Zapisuję więc to wszystko, wszystkie te myśli "na metry". Pomysły, akcje reklamowe, słowa, całe zwroty, tagi, szkicuję i tym podobne. 
Rezultat tego był taki, że zbierałam te kartki niemal „na wagę”. Do niektórych zajrzałam ponownie, inne gdzieś leżą sobie w szufladzie i nic.

W tym roku zapanowałam nad swoim karteczkowym bałaganem. Założyłam zeszyt i tylko w nim wszystko piszę. Choćbym miała mieć setki tych zeszytów przez rok, to jednak to będzie wszystko w jednym miejscu, łatwe do odnalezienia. Wreszcie porządek przynajmniej z tym.

Teraz przypomniał mi się mój były szef. Był dosyć dobrze zorganizowany. Na moje stwierdzenie: „Nie jest Pan bałaganiarzem, to Panu łatwiej nad wszystkim zapanować”  – odpowiedział: „Jestem i właśnie dlatego wszystko sobie porządkuje, układam i organizuję”. To nie są dosłowne słowa, bo ich nie pamiętam, ale w tym kontekście. Teraz robię to samo.

Namawiam Was, bałaganiarzy, producentów „karteczek” do założenia sobie zeszytu. Same zalety: puste biurko, wszystko w jednym miejscu, łatwe do odnalezienia, nic nie zginie, nie „zapodzieje się”.

Tym oto pozytywnym akcentem kończę, pozdrawiam i uciekam do pracy.

Beata 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz