W związku z tym, że miałam trochę jakby przymusowy urlop, to załatwiałam dzisiaj trochę spraw w urzędach.
Dzień zaczął się prawie zimowo:
Nastrój po tej kasacji dysku też nie najlepszy, ale później już było coraz lepiej.
Pomogła jak zwykle rodzina i przyjaciele. Bez nich trudno jest się czasami "podnieść".
Po południu, wracając z "miasta" zastałam nasz Park jesienny, mroczny i smutny jakoś tak:
Ale wieczór już mam spokojny. Emocje opanowane. Pora wracać do pracy.
Pozdrawiam Was :)
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz