wtorek, 10 lutego 2015

Slashing - przeurocza czerwona bransoletka

Kochani,

Utknęłam w jednym miejscu i ani rusz dalej.
W historii mody zatrzymałam się na prehistorii, ale to tylko dlatego, że chciałam zrobić biżuterie ze skóry i futra. I co? I nic. Stoję. Skóra jest, futro jest.
Moja głowa i serce jednak poszły w innym kierunku. Nie mogę przestać robić bransoletki.
Jakie to bransoletki? Różne, ale cecha główna i wspólna: slashing.
To technika, która mnie na tę chwilę zatrzymała.

Prekursorem tej techniki w Polsce jest wspaniała artystka Beata Jarmołowska http://beatajarmolowska.blogspot.com/, o której już Wam wielokrotnie wspominałam.
Dla mnie to mistrz, guru, mimo, że jeszcze się nie spotkałyśmy i praktycznie nie znamy się.
Piękne torebki tą metodą wykonuje Beata Hermanowicz http://beatahermanowicz.blogspot.com/

Właśnie to torebka, która podobała mi się ogromnie zainspirowała mnie to podjęcia prób i błędów.
Chciałabym jednak robić te prace po "swojemu", poeksperymentować.
Dlaczego akurat bransoletki? Bransoletki lubię najbardziej.
Zakochałam się w tych bransoletkach. Mają w sobie wszystko to co lubię: tkaniny, bardzo duży wybór kolorystyczny, miękkość i delikatność. Do tego nieograniczone pole do ozdabiania wszystkim niemalże.
Przy tym ozdabianiu jest najwięcej pracy, przyszywania koralików i innych ozdób.
Podoba mi się to jednak tak mocno, że póki co szyje nadal.
Mam ochotę na większe prace: na torebki.
Zobaczymy.
Dzisiaj kolejna bransoletka, moja ulubiona. Chyba zostawię ja dla siebie i do niej właśnie zrobię torebkę.







A Wam podoba się?
Wszystkie tkaniny pochodzą z recyclingu.

Pozdrawiam z nad maszyny do szycia.

Beata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz