Koniec roku. Czas na podsumowanie.
Ten rok był dla mnie wyjątkowy pod wieloma względami.
Zdominowany był w zasadzie wyzwaniem: „365 kolczyków w 2015 roku”, które
postanowiłam zrealizować z kilku powodów. Miałam, nieuzasadnioną awersję do
kolczyków, wykonywałam ich przez ostatnie lata bardzo niewiele – to raz.
Chciałam wymusić na sobie systematyczną pracę w pracowni – to dwa.
Pracownia Acoya Jewellery przez dziesięć miesięcy była
zawieszona. W tym czasie próbowałam (nie będę tego ukrywać) znaleźć pracę
w zawodach, które mam wyuczone oraz takich w których mam doświadczenie – to akurat nie pokrywa się, stąd ta trudność. Chciałam firmę zawiesić, a później nawet
zamknąć. Powód jest prosty i oczywisty: finanse. Niestety w prowadzeniu biznesu nie jestem dobra i nie
potrafię, jak dotąd wszystkiego sobie ułożyć, aby było płynne i bezproblemowe.
Do tego jeszcze wrócę.
Teraz chciałam razem z Wami przejść trochę na skróty miniony
rok. Pomimo, że nie sprzedawałam, to
pracowałam przez ten rok prawie codziennie – jak wiecie z moich postów mniej
lub bardziej intensywnie. Nie byłam na „prawdziwym” zwolnieniu lekarskim od 5
lat. Na szczęście odkąd pracuję w domu, sama sobie – nie choruję prawie wcale,
co nie oznacza, że nie „zżera” mnie stres, czasami.
Ten rok był rokiem na zastanowienie się, na ułożenie swoich
spraw, naukę i podjęcie ostatecznej decyzji w kwestii działalności firmy.
Zaczęło się od kolczyków:
W międzyczasie wykonywałam
bransoletki z miedzi, minerałów i różnych tkanin:
Był okres, że wykonywałam ślubne
(i nie tylko), kwiatowe dodatki:
W tym czasie wpadłam na pomysł
malowanych ręcznie kwiatów:
Później chyba, już sama nie pamiętam,
były torebki, bransoletki mankiety i wiele innych "szyciowych" ozdób. Zaczęło się od tej czerwonej torebki wykonywanej nową techniką:
slashing.
Później było na zmianę: romantycznie, elegancko, w stylu boho,
seksownie, w stylu gotyckim - czyli mix stylów, technik, kolorów, rodzajów.
Wszystko to w jednym celu: znalezieniu odpowiedzi na pytanie: co i jak chcę w
tym życiu robić. W tym właśnie momencie znałam już odpowiedź na
pytanie: czy zamykam, czy kontynuuję swoją działalność.
Cały czas, gdzieś w tle pojawiają
się codziennie kolczyki:
Wisiorki:
Miedź na szydełku:
I na końcu miedziane zawieszki z minerałami, wykonywane techniką Tiffany:
Minął rok, w którym poznałam wielu wspaniałych ludzi.
Wszyscy oni pomogli mi w podjęciu ostatecznej decyzji. Kontynuuję swoją
działalność. Nawet nie wiem co zrobiłabym bez tego swojego „dłubania”. Jak żyć
bez twórczej pracy, jak zasypiać bez nowych pomysłów. Jak patrzeć na kwiaty,
słońce nie widząc w nich nowych kolczyków, bransoletek, broszek itd.
Problem jednak nadal pozostaje nie rozwiązany: trzeba jakoś
tę pracownię utrzymać. Tak jak wspomniałam mam przyjaciół, którzy są
realistami, znają się na prowadzeniu biznesu i próbują razem ze mną jakoś to
wszystko rozplątać, poukładać w mojej głowie. Przez te lata tak namieszałam, że
sama już nie wiem gdzie, co i po co zrobiłam. Szukałam „złotego” środka
podejmując różne decyzje, które w danej chwili wydawały się właściwe. Później
bywało różnie.
Mam głowę zawieszoną w kamieniach, szmatkach, kolorach, nowych
pomysłach, a nie w zdroworozsądkowym prowadzeniu działalności. Potrzebuję
kogoś, kto za mnie to wszystko zaplanuje, poukłada, pomyśli. Na szczęście
znalazłam takich ludzi, a raczej zostali jakby „przypadkowo” postawieni na
mojej drodze i pozostali ze mną.
Nowy rok to rok porządków w mojej działalności. Rok doskonalenia
warsztatu, podniesienia jakości oferowanych wyrobów i usług oraz całej współistniejącej
logistyki.
Szycie wszelkich fatałaszków to druga droga, ale traktuję ją raczej jak hobby. Czasami dla poskromienia mojej fantazji, nadmiernej energii i
potrzeby pracy z burzą kolorów coś tam uszyję.
Swoje produkty będę sprzedawała docelowo w pięciu miejscach:
Etsy: Acoya Jewellery (jeden sklep, a nie dwa jak teraz i jeszcze z dziwnymi
nazwami); DaWanda; Amazon (jestem w trakcie uruchamiania); eBay (wkrótce) oraz
Allegro. Z tym, że na Allegro mam zamiar sprzedawać minerały, które będę na
potrzeby własne i nie tylko sprowadzać z zagranicy. Już pierwsza nieduża
przesyłka jedzie.
Chciałabym, aby sprzedaż minerałów w przyszłości
zabezpieczyła wydatki na ZUS, co jest ogromnym problemem chyba dla każdego
prowadzącego jednoosobową działalność gospodarczą. Pozostała sprzedaż to
pozostałe wydatki, pensja (może wreszcie po latach szef mi wypłaci) oraz
inwestycje w firmę.
Takie są plany, a co nam przyniesie rok to już inna bajka.
Długi ten post, ale opowieść też była długa, szczera i
bardzo potrzebna.
Bądźcie ze mną kolejny rok, zaglądajcie tutaj, komentujcie.
Potrzebuję Was jak powietrza. Bez Was nie oddycham, nie istnieję.
Pozdrawiam
Beata
PS.
Z
wszystkich swoich zawodów, zajęć, które wykonywałam w życiu, a trochę tego było
najchętniej wróciłabym do medycyny nuklearnej. To tak na wypadek, gdyby jednak
mi się nie powiodło. To była praca mojego życia. Nigdy jej nie zapomnę. Jest
tylko jeden warunek: w tym samym składzie ludzi, których nie sposób zapomnieć,
z którymi praca była najpiękniejszą formą wspólnej działalności na rzecz
drugiego człowieka.
Piękne wszystkie. Zdolniacha z Ciebie. Pozdrawiam Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Usuń