wtorek, 10 maja 2016

Różowy agat i kwas hialuronowy

Dzisiaj przygotowałam dla Was dwie nowości: różowy agat i równie piękny jaspis w kolejnym poście.
Różowy kolor zawsze kojarzy mi się z pewną przemianą. Otóż nigdy nie lubiłam różowego koloru w ubraniach. Intuicyjnie czy też nie, ale ta niechęć była jak najbardziej uzasadniona. Od dziecka się rumienię, a do tego z wiekiem twarz zrobiła się naczynkowa, a więc wiecznie różowa. Do tego różowa bluzka to już za dużo. Wszystko do czasu pewnego.

Pracowałam kiedyś z dziewczyną obdarzoną niezwykłym wyczuciem koloru i stylu. Poza tym wszystkim była bardzo inteligentna i ciekawa świata, co spowodowało pewnego rodzaju wzajemną sympatię. Tematy do wspólnych dyskusji brały się z rękawa i nigdy nie kończyły.

Pewnego dnia moja (dużo młodsza zresztą) koleżanka kupiła mi bluzkę – różową. Znając moją niechęć do tego koloru, zaryzykowała. Tylko że to był odpowiedni, blady, prawie wypłowiały róż. W zasadzie taki nieciekawy kolor – a jednak. Bluzka spowodowała, że optycznie moje zaróżowione policzki jakby zmatowiały i wyblakły. Mam tę bluzkę do chwili obecnej, a już minęło od tamtego momentu około dziesięciu lat. Mimo że,  raczej nie noszę różowych ubrań, to moje podejście do tego koloru w stylizacjach bardzo się zmieniło. Dla niektórych jest to idealny kolor, stworzony do karnacji, do oczu.

To byłoby tyle jeśli chodzi o moją zbyt długą być może opowieść – przejdźmy do wisiora.
Różowy w dodatkach to już inna bajka. Ożywia całą kompozycję, uzupełnia i dodaje uroku. Uważam, że zdecydowanie odmładza, ale to moje zdanie. 
Wiosną róż cudownie współgra z kolorami dookoła, bo i zieleń jest wiosną jakby stworzona do różu.

A teraz wisior, co o nim sądzicie?




Pierwsze i ostatnie zdjęcie robione dzisiaj na balkonie, po południu przy niezbyt dużym słońcu. Środkowe zdjęcie zrobiłam wczoraj w pokoju – zobaczcie różnicę.
Zapewniam Was, że agat jest bardzo ładny. Posiada zdecydowanie różowy, dosyć mocny kolor.
No właśnie, a czy Wy nosicie różowe ubrania? Różowe dodatki? Z jakim kolorem połączylibyście ten różowy wisior?
Hm, ciekawe jakby wyglądał z czarnym.
Dobrze, uciekam do jaspisu i kolejnych zdjęć do następnego posta.
Pozdrawiam
Beata

PS.
Jest coś co chciałam Wam już wcześniej napisać, ale zapomniałam. Kupiłam sobie kwas hialuronowy. Po co? Dlaczego? Otóż postanowiłam zadbać o swoją cerę sama. Ostatnio, w wolnych chwilach dużo czytam o ziołolecznictwie, kosmetologii i naukach powiązanych. Przymierzam się do samodzielnego wytwarzania kosmetyków w domowym zaciszu. Dlaczego nie, w końcu jestem chemik, to chyba jeszcze potrafię mieszać (haha).
Na razie zmieszałam kwas z kremem, który używam i zauważyłam pozytywne efekty już po kilku dniach. Mogę być „królikiem doświadczalnym”, bo moja cera od lat nie pielęgnowana prawidłowo, zaniedbana do granic możliwości z ulgą i wdzięcznością przyjmuje wszystkie starania z mojej strony i reaguje pozytywnie na moje próby poprawienia jej stanu.
O moich poczynaniach będę Was informować na biżąco. To zaczyna być ciekawe zajęcie – takie hobby dla siebie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz