Stało się. Nabawiłam się kontuzji.
Pisałam Wam wczoraj, że dzisiaj biorę się za kwiatki.
Kwiatki do broszek, opasek i innych ozdób do włosów. Postanowiłam naciąć dużo
tychże kwiatków, by później tylko opalać, następnie składać, zszywać, kleić.
Składałam materiał wielokrotnie. W niektórych partiach było
nawet po 10 warstw materiału (chciałam prace przyspieszyć). Później wycinałam
je dużymi nożycami. Widocznie naprężenie dłoni było za duże, bo rezultat tych
prac jest taki, że boli mnie prawa dłoń przy kciuku. Nie mogę nawet podnieść
pełnego kubka z kawą. Każdy ruch dłonią powoduje ból. Nawet teraz, gdy o tym
piszę czuję go. Nie jest to taki ból, który powoduje, że masz ochotę coś lub
kogoś pogryźć, ale pracować się nie da.
Poprzednim razem, gdy robiłam opaski tez czułam na końcówce
ból, ale był mniejszy.
Zobaczcie, ostatnio pracowałam z wisiorami i nic, a przez te
kwiatki teraz mam problem. Mam nadzieję, że to minie, ale jest to pewnego
rodzaju ostrzeżenie a także informacja dla mnie na przyszłość.
Mam jeszcze dużo różnych materiałów. Postanowiłam je
wykorzystać, zużyć i chyba to będzie koniec z kwiatkami. Zostanę przy moich
wisiorach, które nie powodują póki co żadnych dolegliwości poza oparzeniami
czasami, ale to głównie przez nieuwagę.
Kwiatki będę wkładać do wisiorów, wąchać w ogrodzie, ale już
nie ciąć.
Tymczasem uciekam. Dobrej i spokojnej nocy Wam życzę.
Pozdrawiam
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz