środa, 11 maja 2016

Co ma wspólnego awaria komputera z miedzianymi wisiorami?

Gdyby nie awaria komputera, to kto wie może tych wisiorków by nie było. Może nie zupełnie to tak, byłyby, ale czy takie jak te, które powstały dzisiaj?

Awarii też nie było, jedynie ociężałość komputera, która za nic miała moje potrzeby. Wczoraj opracowałam zdjęcia wisiorów i dzisiaj od rana postanowiłam je wstawić na Allegro. To byłoby tyle z mojego postanowienia. Komputer prawie stał w miejscu, każde moje posunięcie wykonywał tak ociężale jakby się zmęczył co najmniej wielogodzinną pracą.
A po spokojnej nocy, czym można się zmęczyć – pytam się.

Moja cierpliwość wystawiona na wielką próbę, nie wytrzymała tego napięcia.

Siadłam do pracy.

Bardzo spokojna była dzisiaj ta praca. Nie tylko komputer był w stanie uśpienia, ale niemalże wszystkie inne media. Nie było telefonów, nie było upału, tylko ptaki delikatnie ćwierkające.

Czy zauważyliście, że ich tembr głosu jest coraz niższy, spokojniejszy, subtelniejszy?
Tylko wczesną wiosną są bardzo głośne, później, gdy umoszczą sobie gniazdo i powiją swoje młode są już o wiele spokojniejsze. Ich śpiew jest nadal melodyjny, nadal urzekający, ale nieco cichszy, spokojniejszy, zrównoważony.
Na co dzień pracuję głównie z ptakami.  Puśka śpi więc jej nie słychać, tylko ptaki są świadkami moich starań, moich zmagań i mojej twórczej radości.

Zobaczcie zatem co mi się dzisiaj udało w tym błogim, spokojnym nastroju zrobić (prace jeszcze przed patyną):



Teraz pójdzie patyna. Później przecieranie, polerowanie i gotowe.
Na tę chwilę koniec wisiorów - właśnie skończyła mi się cyna. Kupuję za małe ilości. Powinnam zaopatrzyć się w parę kilo, to może starczyłoby na dłużej.
Od jutra powrót do kwiatów.

Tymczasem pozdrawiam
Beata



wtorek, 10 maja 2016

Różowy jaspis

A teraz jaspis.
Jak dla mnie, to zdecydowanie bardziej pasuje mi jaspis niż wcześniejszy agat. Możliwe, że to przez bogatszą kolorystykę i ciekawe wzornictwo. Sama nie wiem.
Jaspis, tak jak wszystkie wisiory wykonany został techniką Tiffany. Opleciony taśmą i drutem miedzianym, powleczony cyną bezołowiową z 3% zawartością miedzi.
Patynowany, szlifowany i polerowany.
A oto i on:






Bądźcie ze mną również jutro i w kolejnych dniach. Ciąg dalszy nowości nastąpi.

Pozdrawiam

Beata

PS.
A propos jaspisu: zrobiłam jedną jedyną broszkę techniką Tiffany. Broszka z zielonego jaspisu wyglądała bardzo ciekawie.
Niestety nie mam żadnego zdjęcia, aby Wam pokazać. Kończyłam ją późno nocą, a rano, w pierwszym dniu Jarmarku Św. Stanisława sprzedałam.  
Po tej pierwszej broszce mam ochotę na więcej i więcej. Chcę łączyć minerały i tworzyć nieregularne wzory. Co Wy na to?

Coś jak ten wisior z cytrynów, tylko że w różnych kolorach, wielkościach i kształtach. 


Mam ochotę na kontrasty. Zobaczymy co mi wyjdzie.

Różowy agat i kwas hialuronowy

Dzisiaj przygotowałam dla Was dwie nowości: różowy agat i równie piękny jaspis w kolejnym poście.
Różowy kolor zawsze kojarzy mi się z pewną przemianą. Otóż nigdy nie lubiłam różowego koloru w ubraniach. Intuicyjnie czy też nie, ale ta niechęć była jak najbardziej uzasadniona. Od dziecka się rumienię, a do tego z wiekiem twarz zrobiła się naczynkowa, a więc wiecznie różowa. Do tego różowa bluzka to już za dużo. Wszystko do czasu pewnego.

Pracowałam kiedyś z dziewczyną obdarzoną niezwykłym wyczuciem koloru i stylu. Poza tym wszystkim była bardzo inteligentna i ciekawa świata, co spowodowało pewnego rodzaju wzajemną sympatię. Tematy do wspólnych dyskusji brały się z rękawa i nigdy nie kończyły.

Pewnego dnia moja (dużo młodsza zresztą) koleżanka kupiła mi bluzkę – różową. Znając moją niechęć do tego koloru, zaryzykowała. Tylko że to był odpowiedni, blady, prawie wypłowiały róż. W zasadzie taki nieciekawy kolor – a jednak. Bluzka spowodowała, że optycznie moje zaróżowione policzki jakby zmatowiały i wyblakły. Mam tę bluzkę do chwili obecnej, a już minęło od tamtego momentu około dziesięciu lat. Mimo że,  raczej nie noszę różowych ubrań, to moje podejście do tego koloru w stylizacjach bardzo się zmieniło. Dla niektórych jest to idealny kolor, stworzony do karnacji, do oczu.

To byłoby tyle jeśli chodzi o moją zbyt długą być może opowieść – przejdźmy do wisiora.
Różowy w dodatkach to już inna bajka. Ożywia całą kompozycję, uzupełnia i dodaje uroku. Uważam, że zdecydowanie odmładza, ale to moje zdanie. 
Wiosną róż cudownie współgra z kolorami dookoła, bo i zieleń jest wiosną jakby stworzona do różu.

A teraz wisior, co o nim sądzicie?




Pierwsze i ostatnie zdjęcie robione dzisiaj na balkonie, po południu przy niezbyt dużym słońcu. Środkowe zdjęcie zrobiłam wczoraj w pokoju – zobaczcie różnicę.
Zapewniam Was, że agat jest bardzo ładny. Posiada zdecydowanie różowy, dosyć mocny kolor.
No właśnie, a czy Wy nosicie różowe ubrania? Różowe dodatki? Z jakim kolorem połączylibyście ten różowy wisior?
Hm, ciekawe jakby wyglądał z czarnym.
Dobrze, uciekam do jaspisu i kolejnych zdjęć do następnego posta.
Pozdrawiam
Beata

PS.
Jest coś co chciałam Wam już wcześniej napisać, ale zapomniałam. Kupiłam sobie kwas hialuronowy. Po co? Dlaczego? Otóż postanowiłam zadbać o swoją cerę sama. Ostatnio, w wolnych chwilach dużo czytam o ziołolecznictwie, kosmetologii i naukach powiązanych. Przymierzam się do samodzielnego wytwarzania kosmetyków w domowym zaciszu. Dlaczego nie, w końcu jestem chemik, to chyba jeszcze potrafię mieszać (haha).
Na razie zmieszałam kwas z kremem, który używam i zauważyłam pozytywne efekty już po kilku dniach. Mogę być „królikiem doświadczalnym”, bo moja cera od lat nie pielęgnowana prawidłowo, zaniedbana do granic możliwości z ulgą i wdzięcznością przyjmuje wszystkie starania z mojej strony i reaguje pozytywnie na moje próby poprawienia jej stanu.
O moich poczynaniach będę Was informować na biżąco. To zaczyna być ciekawe zajęcie – takie hobby dla siebie.






poniedziałek, 9 maja 2016

Poezja zamknięta z kwiatami w wisiorze

Miłość. O miłości powiedziano już chyba wszystko.
Wiecie, że jestem wielką miłośniczką poezji Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej i czekałam tylko chwili, by móc ją propagować. Nie do końca wiedziałam jak chcę tego dokonać, ale znalazł się sposób.
Poezja zamknięta z kwiatami w wisiorze:


Miłość

Pawlikowska-Jasnorzewska Maria



Nie widziałam cię już od miesiąca. 
I nic. Jestem może bledsza, 
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, 

lecz można żyć bez powietrza!





 Podoba się Wam ten pomysł?
Chciałybyście nosić takie wisiory?
Piszcie, bardzo jestem ciekawa każdej opinii.

Tymczasem uciekam do obróbki zdjęć. Jutro kolejne nowości.
Już niedługo również niespodzianka.

Aha, jeszcze jedno. W niedziele jestem w Parku Szczęśliwickim w Warszawie.

Zapraszam Was Kochani do mojego stoiska. Poznajmy się. Będzie mi bardzo miło J

Pozdrawiam
Beata

Błękitny agat

Najwyższa pora na prezentację nowości.
Pierwszy, przeuroczy wisior to: błękitny agat.
Wisior delikatnie oprawiony miedzią i cyną bezołowiową. Patynowany, przecierany i polerowany.

Oto i on:







Podoba się Wam? Mnie bardzo. Jest taki delikatny, zmysłowy. 
Nie odchodźcie, w następnym poście coś równie delikatnego i romantycznego.

Pozdrawiam
Beata