Kochani,
Tak to już jest we współczesnym świecie, że aby
zaistnieć i przeżyć trzeba się nieźle napracować.
To, że wykonuje biżuterię i różne dodatki to jedno; że
jest to radość pracy – to drugie; ale to również biznes.
A biznes prowadzi się po to, aby był zysk. Zysk jest
niezbędny, że prowadzić firmę. Zapłacić rachunki: ZUS, VAT, podatek, telefon, Internet,
prowizje od sprzedaży, (gdy sprzedajemy na obcych stronach, portalach,
sklepach), opłaty na wstawianie produktów, opłatę za prąd, reklamę, różne
administracyjne sprawy itd. Jeszcze uzupełnić materiały, sprzęt, dochodzą
naprawy. Dobrze, jeśli na koniec zostanie jakaś pensja.
Takich twórców rękodzielników jest na świecie
miliony, żeby nie powiedzieć „do bólu”. Jeśli chcę dalej tak pracować jak
obecnie, to muszę utrzymać pracownię, czyli sprzedawać swoje produkty.
Tylko, że takich sklepików jak mój jest bardzo dużo.
Dlaczego klient ma kupić u mnie?
- bo jestem uprzejma?
- staranna?
- dokładna?
- terminowa?
- moje prace są wyjątkowe?
- modne?
- może, dlatego, że jestem ambitna?
- może, dlatego, że moja praca to pasja życia?
-, bo ciężko i dużo pracuję?
-, bo kocham to, co robię?
-, bo angażuję się
Ale czy to wszystko wystarczy by spowodować ciągłą
sprzedaż na określonym poziomie?
Jak przekonać klientów do zakupów u siebie?
Wszelkich instrukcji, artykułów jest na ten temat również
miliony.
Musiałabym odłożyć na bok swoją pracę, aby je
wszystkie przeczytać, a o wdrożeniu już nie mówię.
Dlatego działam troszkę intuicyjnie, po „kobiecemu”.
Cały czas się uczę, śledzę i próbuję odgadnąć
kobiece preferencje. Poznać potrzeby, w zakresie swojej pracy, rzecz jasna.
A jak to sobie najłatwiej wyobrazić?
Patrząc na inne kobiety, na ich styl ubierania,
doboru dodatków. Obserwując, co lubią nosić, uczyć sią patrzenia z innej
strony, z innej perspektywy.
Później należy to połączyć z własnymi umiejętnościami
i możliwościami, swoim artystycznym „ja” i pracować z nadzieją, że prace
spodobają się Wam.
Pisałam w poprzednim poście, że wpadłam na pewien pomysł.
O tym dokładnie piszę w następnym poście. Ten był taką analizą, wstępem, przemyśleniami.
Zapraszam i pozdrawiam
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz