Jestem po pierwszym dniu VII Siedleckiego Jarmarku św. Stanisława. Było cudownie. Pogoda była zróżniocowana, czyli było wszystko: gorące słońce (nigdy nie będę rozsądna - spiekłam sobie dekolt na raka), deszcz, zimne podmuchy wiatru. Ale ludzie - wspaniali. Spotkałam tylu moich dalszych i bliższych znajomych, klientów. Wielu z nich przyszło specjalnie, aby zapytać się: co u mnie słychać?, jak zdrowie?, jak leci? Wiele z tych osób spotykam tylko kilka razy w ciągu roku, a tyle serdeczności z ich strony mnie spotyka. Bardzo dziękuję.
Pozdrawiam Alinę, Jurka i całą rodzinę z Chicago - nareszcie wiem co u Was słychać. Pozdrawiam Dominikę z rodziną.
Moi wierni klienci - to już inna bajka. Przychodzą, niezależnie od tego, czy mają zamiar coś kupić, czy nie. Przychodzą, aby się spotkać, porozmawiać. Kochani moi jestem Wam bardzo wdzięczna za tyle serca, sympatii i tego wszystkiego, co powoduje, że pomimo różnych trudności, kryzysu itp. nadal chce mi się robić to co robię. Gdy widzę, że jesteście zadowoleni, słyszę, że nic się popsuło, że biżuteria, broszki i inne ozdoby podobają się Wam i Waszym bliskim to jestem najszczęśliwszym człowiek pod słońcem. Wtedy chce się powiedzieć: kocham swoją pracę oraz: wiem co chcę w swoim dalszym życiu robić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz