Kochani,
Już kiedyś wspominałam, że mam tak samo jak Wy –
syndrom poniedziałku. Gdy w weekend nie pracuję i odpoczywam „tak naprawdę”
całą sobą, to poniedziałek jest dniem straconym.
Trudno jest mi się zmobilizować do pracy, czas
ucieka mi na niczym. Później mam wyrzuty sumienia i na koniec jestem na siebie
zła, że za mało pracowałam lub mało efektywnie.
Piszę, ponieważ wczoraj był taki właśnie poniedziałek.
Z tym, że ja potrzebowałam wypoczynku i musiałam zrestartować siebie i swój
organizm. Ja sama może i nie podjęłabym tak radykalnej decyzji o całkowitym „nic
nie robieniu”, ale mój organizm podjął ją za mnie i upomniał się o swoje prawa.
Praca u siebie, praca w swojej firmie to praca 24
godziny na dobę i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Jeśli nawet nie pracuję w
pracowni, to na komputerze. Zamawiam potrzebne materiały, załatwiam sprawy
urzędowe i wiele wiele innych. Jeśli i tak nie pracuje, to cały czas myślę o
pracy, o nowych projektach, o nowych pomysłach, wdrożeniach, usprawnieniach.
W całym domu, w strategicznych miejscach mam
przygotowane kartki i długopis. Gdy wykonuję wszystkie inne czynności, niezwiązane
z pracą, tzw. domowe, a przyjedzie mi do głowy pomysł, to zapisuje, szkicuję.
Później te kartki zbieram do kieszeni i analizuję wieczorem. To, co wydaje się
ciekawe wykonuję lub wklejam do zeszytu.
Ale, po co i dlaczego to piszę?
Otóż właśnie wczorajszy dzień był dniem takiego
rozluźnienia, dzień w zasadzie zorganizowany, ale wszystko rozleciało się w kawałki
już przed południem. Później były tylko karteczki.
Udało mi się tylko wstawić kilka broszek do sklepu
na Etsy:
uzupełnić Zszywkę: http://zszywka.pl/u/acoya
(co nie co); popracować na Adwords (cały czas początki, cały czas uzupełnianie
słów kluczowych itp.); udostępnić na Bufferze; odpisać na e-maile, udostępniać
swoją biżuterię na Pinterest: http://www.pinterest.com/AcoyaJewellery/
O, okazało się, że nie było tak źle z tą pracą, ale
to wszystko jest za mało.
W międzyczasie wpadłam też na pewien pomysł, ale o
tym w kolejnym poście.
Chciałam Wam tylko zobrazować, że dla mnie
poniedziałek też może być trudnym dniem tygodnia, że ja też mam lepsze i gorsze
dni, że ja też muszę pracować – pomimo tego, że jak to mówią niektórzy „siedzę
w domu”. Myślę, że czasami mam gorzej, bo sama muszę o wszystko się starać, zawalczyć
i cały czas mobilizować siebie do pracy. Dla siebie to ja jestem kierownikiem i
nie wiem, czy chcielibyście mieć takiego.
Nie mniej o ile to będzie możliwe, nie zamienię się
na inne życie zawodowe. Ale, aby mi się to udało muszę pracować, dużo pracować.
Tymczasem Kochani życzę Wam miłego dnia i zmykam do
pracy – realizacji nowego pomysłu (oj nie taki on nowy).
Pozdrawiam
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz