środa, 1 czerwca 2016

Takie sprawy różne

Masakra - nie wiem co mam robić.

Moja głowa podzieliła się na dwie części. Przód mówi jedno, tył szepcze jeszcze coś innego.
Mam ustalone priorytety, zapisaną listę spraw do załatwienia. I co? - i nic. Nie mogę się skupić. Mimo, że teoretycznie wiem co mam zrobić, to straciłam wątek w swoich działaniach i jestem na tę chwilę bezradna.
Miałam zapisane wyjazdy w czerwcu, a teraz okazało się, że mam trzy tygodnie wolnego. Może to i dobrze. Mam czas na załatwienie spraw, które muszę zakończyć: uruchomienie sklepu chociażby, ale mam też listę płatności i bez wyjazdów będzie ciężko podołać. Tragedia.
Jednego dnia robię krok do przodu, skreślam zrealizowane punkty, po czym pojawiają się kolejne i tak w kółko.
Nie mogę pracować, bo nie potrafię się skupić. Nie potrafię, bo nie mam zakończonych spraw. Sprawy są niezakończone, bo nie wiem nawet od czego zacząć. Ojej, co za dzień.


Mam dobrą wiadomość: wyjeżdżam w tym roku na Targi Dominikańskie do Gdańska. Będę na targach od 29 lipca do 21 sierpnia. Trzy tygodnie intensywnej pracy, ale to mnie nie zraża, bo wiem, że atmosfera jest tam niezapomniana.
Aby zminimalizować koszty tej hardkorowej niemalże wyprawy (wziąwszy pod uwagę wielkość i możliwości mojej małej pracowni) nocuję trochę daleko i codziennie będę dojeżdżać, co mnie trochę martwi. No cóż – to nie ważne. Damy radę.
To nie wszystko. By móc uczestniczyć w tej wielkiej imprezie muszę na nią najpierw zarobić. Na to poświęcam lipiec i wyjazdy nad morze – takie plany póki co.
Ojej, ja to nie potrafię spokojnie sobie życia ułożyć. Tylko schody, poprzeczki coraz większe i wyższe. Co za charakter.

No dobrze, pomarudziłam trochę.
Niedawno usłyszałam od pracownicy pewnego urzędu: „Pani to ma dobrze, wolna jak słowik”. Zgadza się. W pewnym sensie wolna, w innym nie. Ja też mam swoich kierowników: ZUS, Urząd Skarbowy i inne instytucje. Sama, własnymi rękoma muszę zrobić produkt, aby na to wszystko zarobić. Głowę mam z kolei od tego, aby pomyślała jak to zrobić, aby twory własnych rąk sprzedać.

Mój blog trochę różni się od innych. Piszę Wam o swoich zmaganiach, i to tych związanych z samym procesem twórczym (tak to nazwałam) jak i tych związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Kiedyś krępowały mnie takie rozmowy. Teraz już wiem, że są one potrzebne: mnie i innym twórcom zmagającym się z takimi samymi problemami.
Nie wstydzę się swoich błędów, nieprzemyślanych do końca decyzji – cały czas się uczę i robię postępy. To niewielkie zwycięstwa, ale zawsze jakiś krok do przodu. Cały czas pracuję nad lepszą i ciekawszą ofertą, doskonalę swój warsztat pracy. Po woli, ale już widzę, że moje starania są zauważane i doceniane przez moich klientów.  
Sami zobaczcie – z marudzenia przeszłam w stan bojowy, czyli pełnej gotowości do pracy. Trzeba to wykorzystać.

Cudownego dnia Wam życzę.
Beata

PS.
Na zdjęciu jest serce z jaspisu. Dostępne tutaj: http://allegro.pl/serce-z-jaspisu-wisiorek-i6189009997.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz